sobota, 11 września 2010

Mamy nadzieje, ze na razie to ostatni weekend w Lodzi

Dzis sobota, wiec Bartek z dziecmi przyjechali do nas do Lodzi. Jest piękna pogoda wiec spędzamy sporo czasu na dworze. Julek spokojnie sobie śpi w szpitalu, pojade znowu do niego pod wieczór. Rano byl zupełnie spokojny. Czasem są dni, kiedy męczy go kolka. Niestety nadal Julek ma płyny w osierdziu, ale dostał leki moczopędne, które mają z niego to wyciągnąć. I wtedy we wtorek wypis...chyba się wtedy z radości popłaczę....Niepokoi mnie tylko, że Julkowi troche świszczy w nosie (choć mogą to być resztki poopeacyjne), ale mógł trochę złapać przeziębienia ode mnie, mimo, że zmieniałam często maski sterylne. Okaże się..
W pokoju z Julkiem jest maly chlopczyk, o dwa dni starszy od Julka, który musiał mieć pierszą pełną operację. Jego czeka jeszcze parę tygodni w szpitalu.Jakie szczęście, że nas ominęła ta operacja, o ile silniejszy jest nasz synek. Dziś zaczął podnosić i trochę trzymać sam główkę. Muszę pamiętać, że w tym wszystkim normalne oznaki zdrowego rozwoju też są ważne:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz